czwartek, 4 listopada 2021

Jesienna melancholia zaznacza się mocno

    No i trzasnęło znów kilka miesięcy od mojej ostatniej czynnej bytności tutaj…
Tak mi jakoś czas przecieka przez wszystko – przez palce i oczy, przez duszę i serce, przez całą mnie, zupełnie jakbym była duchem.
Wcale go przy tym nie trwonię, bo bez przerwy coś robię – albo twórczego, bo powstają nowe wyroby, albo nadrabiam zaległości w czytaniu, albo po prostu przyziemnie staram się zadbać o moje najbliższe otoczenie. Choć z tym jest coraz trudniej, bo przez ilość i różnorodność rzeczy, które robię, powoli obrastam w nieskończoną ilość „przydasi”, które zaczynają nie mieścić się już nie tylko w moim pokoju-pracowni, ale w ogóle nigdzie… Z komody w dużym pokoju wysypują się włóczki, z których miały powstać np. sweterki dla lalek, na balkonie potykam się o kawałki drzewa i korzenie, z których jeszcze nie wiem co chciałabym zrobić, ale wyrzucić ich nie pozwolę, bo są śliczne… w pokoju stos pudełek kartonowych do pakowania i wysyłania np. szklanych aniołów, pod krzesłem przy roboczym stole plątam się w zwoje drutu miedzianego, a na sztalugach stoi mokry jeszcze obrazek, który za jakiś czas ma być prezentem świątecznym dla kogoś, kto się tego nie spodziewa… Do tego setki skrawków materiałów, z których co jakiś czas wyczarowuję patchworkowe, pejzażowe poszewki na poduszki.
Czyli – dzieje się i na nudę nie mogę narzekać. 


    Ale jesienna melancholia zaznacza się mocno. Na balkonie odwiedziny miłego gościa… Trzeba będzie zostawić trochę orzechów w skrzynce, żeby i później było czym gościa poczęstować.
Niektóre drzewa już są nagie. Na innych jeszcze resztki kolorów. Na moim balkonie też ostatnie letnio-jesienne kwiaty… 
 

   
    Kiedyś pisałam, że nie jestem jesienną dziewczyną – i podtrzymuję to. Zawsze mi trochę smutno, gdy lato przechodzi na jesienną stronę, a im bliżej zimy, tym chętniej zasnęłabym na pół roku, żeby obudzić się pierwszego ciepłego wiosennego dnia. Póki co zostają jesienne mgły…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dawno, dawno temu... (na wzór kaptorgi)

Dawno, dawno temu… Tak mogłoby się zaczynać to opowiadanie i… właściwie byłaby to prawda, bo i dawno coś tu pisałam, i rzecz o której dziś ...