piątek, 7 października 2016

Nie jestem jesienną dziewczyną

Tak sobie myślę, że nie jestem jesienną dziewczyną.
Z jednej strony jesień jest piękna – te płomienne kolory, zapach grzybów, gałęzie jabłoni uginające się pod ciężarem soczystych owoców, pękające orzechy, szelest liści pod stopami, a z drugiej - strugi deszczu, zimny wiatr obracający wniwecz wszelkie fryzjerskie wysiłki, dziwne drapanie w gardle i przeciekające buty… Jesień zawsze przynosi mi jakiś smuteczek, melancholię, zamyślenie.
        Ale jest też dobra jej strona – dobra dla mnie – mam więcej czasu na dłubanie różnych moich rzeczy. Krótszy dzień sprawia, że szybciej i chętniej po pracy wracam do domu, zjadam talerz rozgrzewającej warzywnej zupy i spokojnie mogę zasiąść do tworzenia. Zamykam oczy i przywołuję niedawne lato… Może by tak utrwalić jakieś kruche i ulotne wspomnienie…
        Już wiem! Sięgam po szkło, oglądam, wybieram kolory. Kawałki składają się, dopasowują, potem poddane działaniu bardzo wysokiej temperatury stapiają w jedną całość, wiele małych okruchów przemienia się w jedność.


Potem kilka „tajemnych zabiegów” i… ze szklanej poczwarki wykluwa się motyl J


Tego i kilka innych motyli i owadów znajdziesz w moim sklepiku-galerii, do której serdecznie zapraszam!
www.mojemw.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dawno, dawno temu... (na wzór kaptorgi)

Dawno, dawno temu… Tak mogłoby się zaczynać to opowiadanie i… właściwie byłaby to prawda, bo i dawno coś tu pisałam, i rzecz o której dziś ...