czwartek, 15 grudnia 2016

Obiecywałam, że będzie o tym, jak szkło zmienia się w żuczka... Oto ten tutorial



        Mamy grudzień, wielkimi krokami zbliżają się święta i z tej okazji bardziej na miejscu byłby tutorial z aniołem – i nawet zaczęłam go robić… Ale ja w trakcie pracy tak „wchodzę” w to, co robię, że zdarza mi się zapomnieć dokumentować fotograficznie kolejne kroki. Tak się stało i tym razem i, póki co, mam połowę anielskiego tutorialu, a drugą połowę dorobię… kiedyś 😉
Dlatego dziś będzie żuczek – i to na dodatek niebieski.

Potrzebne materiały i narzędzia:

- szkło witrażowe
- kawałeczek blachy miedzianej, z której zrobimy  główkę
- kawałek drutu miedzianego – na czułki, żeby przymocować oczy i wykończyć
- folia miedziana samoprzylepna (szerokość w zależności od potrzeby)
- piecyk do topienia szkła
- kuchenka mikrofalowa
- papier ceramiczny 3 mm
- papier ceramiczny podkładowy
- rękawice ochronne
- cyna do lutowania w prętach
- topnik do cyny
- lutownica kolbowa
- szczypczyki lub tzw. trzecia ręka do przytrzymania elementów
- nóż do cięcia szkła
- nożyce do blachy
- patyna barwiąca do cyny
- rzemyk do powieszenia żuczka

Ja zaczynam od szkicu wstępnego – żeby choć ogólnie określić, jak będzie wyglądał żuczek.

Szkiców zrobiłam kilka, żuczków też powstało kilka, ale zajmijmy się jednym.
Ze szkła wycięłam kształty, które będą potem zarysem skrzydełek. 


Pamiętaj też, żeby mieć kawałek szkła (najlepiej w odmiennym, ciemniejszym kolorze), który będzie podkładem pod skrzydełka, czymś w rodzaju ciała naszego żuczka. W mikrofali szkło stopi się ze sobą tworząc zwartą całość.
Na część roboczą piecyka do wytapiania szkła połóż najpierw papier ceramiczny 3 mm, na nim papier ceramiczny podkładowy, następnie poukładaj kawałki szkła (szkła te można skleić specjalnym klejem do fusingu, żeby się nie przesunęły). 


Ułożone szkła przykrywamy górną częścią piecyka, wkładamy do kuchenki mikrofalowej i zaczynamy wytapianie. Czas zależny jest od grubości szkła, wielkości kawałków i mocy grzania kuchenki, a także od tego, jak mocny efekt stopienia chcemy uzyskać. Czas ten może się wahać między kilka a kilkanaście minut. Pamiętaj, że tutaj zależy Ci przede wszystkim na tym, aby skrzydła zachowały swój kształt, chcesz tylko złagodzić brzegi i doprowadzić do stopienia się skrzydeł z tułowiem, ale trzeba bardzo uważać, aby szkło zbytnio się nie zaokrągliło, bo stracisz charakter żuka.

Po zakończeniu wytapiania piecyk należy wyjąć z kuchenki, odstawić np. na kamienną  podkładkę lub inną powierzchnię termoodporną i nie otwierając pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Pamiętaj, że temperatura wewnątrz piecyka osiąga ponad 800oC! – wyjmuj go  wyłącznie w ochronnych rękawicach. Pozwoliłam sobie uchylić ma króciutko górną część piecyka żeby pokazać szkło, które już powoli stygnie – jednak unikaj tego, należy pozwolić szkłu spokojnie wystygnąć.

Wytopiłam też niewielki okrągły kaboszon, który będzie częścią łączącą głowę z tułowiem.
Szkło stygnie, a więc można przygotować z kawałka blaszki głowę żuczka. Kształt i sposób przygotowania postawiam Twojej wyobraźni. Ja pamiętałam tylko, żeby od razu wmontować kawałek drutu, na który później nałożę koraliki, które będą oczami żuka.

Jeśli szkło wystygło...

... trzeba okleić je taśmą miedzianą – ja chciałam pozostawić skrzydła żuka czyste, ale można otoczyć dookoła całość. Okleiłam także kaboszon.

Pokryłam cyną miedziane elementy i taśmę, a za pomocą drutu miedzianego „wygładziłam” kształt i zrobiłam „obrysy” pomiędzy skrzydłami.


Teraz trzeba dolutować kaboszon...

... a do niego główkę...


Z koralików robię też oczka – trzeba nanizać koralik na drut, przyciąć drut na odpowiednią długość, zakrzywić końcówkę i zalutować.


Gdy oczka są już przymocowane, od spodu dolutowujemy pocynowane wcześniej czułki oraz zawieszkę, przez którą przeciągniemy rzemyk. 


Żuczek jest gotowy!

Jeszcze tylko można go popatynować nadając ciemniejszy odcień metalowym częściom i przetrzeć czystą szmatką, aby usunąć resztki chemikaliów i gotowe!


Takiego lub podobnego żuczka możesz znaleźć na www.mojemw.pl gdzie serdecznie zapraszam!

1 komentarz:

Dawno, dawno temu... (na wzór kaptorgi)

Dawno, dawno temu… Tak mogłoby się zaczynać to opowiadanie i… właściwie byłaby to prawda, bo i dawno coś tu pisałam, i rzecz o której dziś ...