piątek, 10 lutego 2023

Srebro ma w sobie magię

    Odkąd pamiętam, bardziej lubiłam srebro. Złoto pojawiało się sporadycznie i zupełnie się do niego nie przywiązywałam. Srebro ze swoim chłodnym blaskiem było mi bliższe.

Jakiś czas temu zaczęłam robić biżuterię. Dojście do tego też zajęło mi trochę czasu, choć z rzeczami robionymi ręcznie miałam styczność od zawsze.
Jako dziecko  z wypiekami na twarzy najpierw obserwowałam, a potem razem z mamą robiłam na drutach i szydełku – mama sweterki dla mnie, a ja nie wiadomo co i nie wiadomo dla kogo… ale dzielnie dziergałam.
    Potem przyszedł czas np. na klipsy robione z guzików i ubrania szyte z wykrojów z Burdy, które starałam się ciut zmienić pod siebie, żeby jednak stały się niepowtarzalne. 
Potem dużo się zdarzyło – m.in. studia w krakowskiej ASP, a jeszcze później różne projekty graficzne – mniej lub bardziej komercyjne, aż wreszcie doszłam do etapu, w którym postanowiłam robić biżuterię. Biżuterię i nie tylko. 

A srebro…
Niesamowicie zaciekawiła mnie kiedyś znaleziona informacja o srebrze, które można formować niemal jak plastelinę. Jest to tzw. Art Clay – czyli glinka srebra [podaję info za bezpośrednim i autoryzowanym dystrybutorem Art Clay w Polsce:  jest to przemysłowo odzyskane czyste srebro, do którego po oczyszczeniu i sproszkowaniu dodawany jest środek wiążący (papier) oraz woda. W rezultacie uzyskujemy plastelinopodobny materiał, który gotowy jest do użycia. Poprzez swoją formę produkt daje nieograniczone możliwości tworzenia. Wytworzoną biżuterie poddajemy "wypaleniu". W trakcie wypalania woda wyparowuje, a papier wypala się pozostawiając czyste srebro (Ag 99.9%)]
Zachwyciłam się tym i teraz co jakiś czas wracam do pracy ze srebrem w formie Art Clay, ale także w połączeniu z blachą, drutem i palnikiem do lutowania. Można z tego wyczarować różne niepowtarzalne rzeczy.
    Bardzo przy tym lubię surowość, pewną „niedokończoność” i rustykalny charakter, który można uzyskać za pomocą glinki srebra, blachy i palnika.
    Oto kilka przykładów prac, które wyszły z mojej pracowni. 

 





Dawno, dawno temu... (na wzór kaptorgi)

Dawno, dawno temu… Tak mogłoby się zaczynać to opowiadanie i… właściwie byłaby to prawda, bo i dawno coś tu pisałam, i rzecz o której dziś ...